Piję mało albo wcale. Mogę jednak spędzać czas w towarzystwie osób pijących. Dopóki piją z umiarem i jestem w stanie zrozumieć, co mówią oraz ich żarty – nie przeszkadza mi to. Dlaczego więc im przeszkadza fakt, że z nimi nie piję?
Alkohol jest na stałe wpisany w polską kulturę. Amerykanin, zapytany, z czym mu się kojarzy Polska, odpowie bez wahania: „vodka!”, chociaż może mieć problemy z prawidłowym wskazaniem naszego kraju na mapie Europy. Pijemy, bo narodziny, urodziny, imieniny, sukces jakiś trzeba uczcić, na stypie powspominać, na bankiecie toast wznieść, zabawić się że znajomymi, albo pomóc przyjacielowi przegnać smutki – alkoholem oczywiście. A brak okazji? Każdy Ci powie, że brak okazji to też okazja.
Polska kultura picia, albo raczej jej brak, przyczyniła się do tego, że alkoholizm od lat jest naszą chorobą narodową, a, z powodu łatwego dostępu do alkoholu, uzależniają się od niego coraz młodsze osoby. W Polsce co roku na terapię uczęszcza 200-300 tysięcy osób uzależnionych od alkoholu. Szacuje się, że to ledwo jedna trzecia wszystkich, którzy potrzebują specjalistycznej pomocy w tym względzie. Sporo, nie? A te liczby ciągle rosną.
Mimo to większość Polaków nie potrafi się bawić na trzeźwo. Nie wyobrażają sobie wieczoru z przyjaciółmi bez alkoholu. I tego, że ktoś może alkoholu nie pić, a mimo wszystko dobrze się bawić. Swym przekonaniem, że bez picia nie ma zabawy, próbują ratować z macek nudnej trzeźwości każdą osobę z pustym kieliszkiem.
Pół biedy, jeśli spróbują Ci nalać alkoholu raz, drugi, ale w końcu po prostu dają sobie spokój i idą w swoją stronę. Dużo trudniej jest, kiedy do gry wkracza towarzysz Ze Mną Się Nie Napijesz?! Swoje imię wykrzykuje najczęściej zbulwersowany, że ktoś ma czelność mu odmówić (bo to przecież zaszczyt, jakich mało). Domaga się natychmiastowego wyjaśnienia Twojego bezczelnego zachowania. Po czym się obraża śmiertelnie na co najmniej dziesięć minut. A później znowu możesz usłyszeć nieśmiertelne: „ze mną się nie napijesz?!”.
Niepicie alkoholu, kiedy jest ku temu okazja (a, jak pisałam wyżej, okazja znajdzie się zawsze), wydaje się być tak abstrakcyjne, że rozczarowująco wiele osób nie jest w stanie tego pojąć – także tych wykształconych, teoretycznie obytych, co rozczarowuje jeszcze bardziej.
Nie, nie napiję się. Bo nie muszę, bo biorę leki, przyjechałam na spotkanie samochodem, jestem w ciąży, mam złe wspomnienia z pijanymi osobami, jestem od niego uzależniona i się leczę, albo po prostu nie mam ochoty na alkohol. Jakikolwiek mam powód – nie mam obowiązku tłumaczyć się ze swojej decyzji.
Zatem ustalmy, że kiedy następnym razem odmowię kieliszka, Ty uszanujesz moją decyzję. I nie będziesz zmuszał mnie do wytłumaczenia się z tego, a ja w zamian nie zapytam Cię, dlaczego znowu robisz z siebie pajaca po pijaku.
Autorem zdjęcia jest Kazuki Kobayashi